Biegła przed siebie, nie zwracała uwagi na to, że patrzą na nią, jak na idiotkę. Tusz powoli spływał, po jej czerwonych od zimna policzkach. Ściskała w dłoni łańcuszek od niego, łańcuszek który miał ją chronić, przed cierpieniem. Szybkim ruchem ręki, zerwała go z szyi i wyrzuciła przed siebie. - Już nikt mi nie wmówi, że kawałek srebra, może dać szczęście. /shirin
|