Był zwykły, jesienny szary dzień. Wracałam od najlepszej przyjaciółki, na twarzy widniał smutek, gorycz i podpuchnięte oczy. Widać było ze płakałam. Nagle zatrzymałam się i usiadłam na jakiejś ławeczce. Ktoś do mnie podszedł, ale miałam to gdzieś i dalej płakałam, łzy były tak słone że czułam ich smak tak bardzo... na skórze i ustach. To byłeś Ty, nie wiadomo skąd się tu wziąłeś. Mówiłeś ze gdy czujesz ze jestem smutna, przyjeżdżasz i pocieszasz.. tylko ze ja płaczę właśnie przez Ciebie. // dafitt
|