siedząc w samotności w kącie beznadzieji
krzyk niemej tęsknoty jak dym z papierosa,
uniósł się w powietrze i zniknął gdzieś w oddali..
blask księżyca oślepia niewidome już oczy
chłód powietrza przeszywa niewrażliwe już ciało
głosy obłąkania dręczący martwy już umysł
słyszysz?
|