Graliśmy główne role w szkolnym przedstawieniu.
Mimo wielkiej nienawiści, jaką go darzyłam za to,
że tak cholernie mi na nim zależy, szło nam całkiem dobrze.
Lecz, gdy doszliśmy do momentu, w którym miał wyznać mi miłość, coś się ze mną stało.
Stałam, słuchając jak wyznaje mi miłość i przysięga, że nigdy mnie nie opuści.
Przez chwile miałam złudną nadzieje, że dzieję się to naprawdę,
że mówi to do mnie i tylko do mnie a nie do postaci, którą gram.
Gdy skończył, nauczycielka powiedziała, że mamy przerwę.
Odszedł bez słowa, nie wiedząc, że tak bardzo mnie zranił, jak bardzo pragnęłam,
by został i powiedział, to wszystko jeszcze raz.
Lecz nie było szans.
|