promienie wschodzącego słońca, delikatnie przedzierające się przez zasłonkę, obudziły Ją. leżała naga, totalnie bezbronna. odwróciła głowę. Jego miejsce, zajmowała kartka. sięgnęła po nią. 'było miło, dzięki.'. znieruchomiała. w jednej chwili wszystko się skończyło. straciło sens. porwała ją otchłań. nicość. na policzku pojawiła się pierwsza smuga, po łzie. - mieli rację. - wychrypiała, spuszczając głowę.
|