A ja najlepiej się czuję, gdy jestem w domu sam. I nie chodzi tutaj o jakieś praktyki seksualno-alkoholowo-szemrane. Chodzi o wolność. O dokładne słyszenie swoich myśli. O nieprzygniatanie. Chodzi o możliwość rozprostowywania zwojów mózgowych i możliwość oddychania. O kolejne swobodne aż do bólu analizowanie samego siebie.
|