był wieczór, jak zwykle siedzieliśmy na ławce pijąc piwo z ekipą. nagle ty podeszłeś i powiedziałeś, ze chcesz pogadać. odeszliśmy na bok . mówiłeś, ze nie mozesz bezemnie żyć, ze kochasz. ja się odwróciłam i idąc w stronę kumpli odparłam '' teraz, to wiesz twój czas minął kotku, dla mnie nie istniejesz.'' ty podbiegłeś szarpnołeś mnie za ramię i zaczełeś wjeżdzać na temat rodziców. powiedziałam ' co kochany, temat ci sie skonczył to coś dojebać trzeba nie . ? / MANEWRYSZCZESCIA
|