był najwspanialszym człowiekiem na Ziemi, tak sądziła. jednak zmienił ją nie do poznania. niekoniecznie na dobre. już nie była tą samą osobą cieszącą się ze wszystkiego co się dzieje, uśmiechającą się bez powodu do wszystkich napotkanych na ulicy ludzi. gdy ją pokochał, owszem była taka, nawet sto razy bardziej. jednak kiedy odszedł wypłakała tyle łez ile nigdy wcześniej. nawet gdyby zebrać wszystkie łzy wypłakane przez wcześniejsze 16 lat, nie wiem czy byłoby ich tyle by dorównać ilości tych po jego odejściu. bez wstydu potrafiła się rozkleić przy przyjaciołach, znajomych, nawet jadąc rano do szkoły widząc przez okno "ich ławkę". tylko czy on naprawdę był tego wart?
|