Leżąc w podwójnych ramionach.
Dwa ciała stają się jednym.
A ja się boję nawet kichnąć i nie chcę oddychać za głośno.
Oddech na szyi i biuście.
Podrażniona skóra od dotyku zarostu.
Gładka skóra, dotyk, dłoń.
Cały tydzień nie wychodząc z łóżka.
Z niemożnością obopólnej przyjemności.
Pojedyncza przyjemność na cały wieczór.
I kolejny wieczór.
Mija.
Mijają.
Po staremu, jakby znało siebie wzajemnie wieki.
Wieki wieków.
Drocząc się pod kołdrą, a następnie wmuszając w siebie obiad.
Bez papierosów, bez nałogów.
Z jednym nałogiem, który jest najlepszy na świecie.
Uzależniam się.
Nie zaprzeczam.
Nie protestuję.
Mrruczę...
|