Ona była inna niż inne dziewczyny. Zamiast biegać po imprezach wolała poczytać książkę przy kominku, zamiast umięśnionych, wyżelowanych penerów, wolała inteligentnych mężczyzn, których siła tkwiła w mózgu a nie w mięśniach, nie chodziła na solarium, nie nosiła miniówek i bluzek z gigantycznym dekoltem. Nie uganiały się za nią rzesze napalonych kolesi. Miała jednak coś, czego nie mogły mieć te wszystkie rozchichotane panienki w nocnych klubach. Wieczorami zamiast kręcić tyłkiem jakimś obcym kolesiom na parkiecie wtulała się w ramiona swojego ukochanego, który szeptał jej jak bardzo ją kocha. To było jej sacrum, jej eden. Posiadała więcej niż te wszystkie łatwe panienki, które w głębi serca zazdrościły jej bezinteresownej miłości..
|