wstawałam rano, szykowałam się, układałam po raz setny grzywkę, prostowałam włosy, nakładałam lekki makijaż. jadłam śniadanie, wychodziłam z domu. czekałam na autobus każdego dnia z przęjęciem, ale też i z uśmiechem. wiedziałam, że wsiadając do niego znowu będziemy prowadzić tą rozmowę spojrzeniami. rozmowę, która zakończy się dopiero po wyjściu ze szkoły. wysiadając z autobusu nigdy nie patrzyłam za siebie, czułam się zawstydzona, nie chciałam wiedzieć czy jeszcze na mnie patrzysz. ale wracałam do domu ze świdomością, że czekają nas konwersacje na komunikatorze gadu gadu, które zawsze kończyły się średnikiem z gwiazdką... tak i dziś właśnie tego zabrakło mi najbardziej. już żyję ze świadomością, że to koniec. Boże pytam, dlaczego tak to boli i zżrea moje serce ?
|