Szklane oczy wpatrzone w dal. Kolejny mglisty poranek. Dziesiątki głów. Setki słów. Miliony spojrzeń. Każde takie zimne i odległe. Z każdą sekundą nadzieja gaśnie. Każda chwila staje się wiecznością. Nagle niespodziewane kroki za plecami. I ta radosna myśl - to on. Nerwowe pocierani rąk, wzrok wbity w moje plecy, na twarzy niewymuszony uśmiech. Jedna chwila, słowa zabijające smutek ' dzień dobry kochanie '. Kolejna łza na gładkim policzku. Nie to nie on. To nie ten którego kocham. I ta ciepła dłoń na ramieniu, mrożąca jak lód. Jutro też przyjdzie, na pewno przyjdzie.
|