Szli razem ze szkoły.. Ubrane miała rękawiczki.. Wpatrywała się w Niego cały czas.. Gdy doszli do miejsca, w którym on miał iść w swoją stronę, a ona w swoją.. Gdy odchodził Wyszeptała mu KOCHAM CIE.. Czuła się cholernie źle po Jego stracie, w nocy budziła się z krzykiem, nie widziała sensu swego życia.. Myślała,że to co powie coś zmieni, będzie mogła w końcu być przy Nim na dobre i złe, patrzeć się w Jego cudowne oczy.. Myślała i myliła się.. Bo On postał w oddali jeszcze chwile i poszedł.. Przypominając, że ma mu oddać następnego dnia w szkole rękawiczki... Siedziała tam jeszcze troche, ze łzami w oczach.. I poszła..
|