Cholerna nieśmiałość nie pozwalała jej walczyć. Któregoś dnia wypiła kilka kieliszków wódki i poszła na stadion. Dostrzegła, że schodzi z boiska. Zawołała Go. Oczywiście podszedł. Kocham Cię - usłyszał, cholernie Cię kocham. Przytulił ją. - Wiem, że piłaś. Widać. Nawet gumy Ci nie pomogą. Podobasz mi się, zadzwoń gdy będziesz trzeźwa. Po czym podyktował jej swój numer, równocześnie spełniając jej marzenie.
|