wróciła do domu, po kolejnej fali wyzwisk z jego strony. usiadła na balkonie w towarzystwie butelki wina. piła je łapczywie, płacząc przy tym. po pewnym czasie usłyszała znajomy głos i poczuła dłoń głaszczącą jej policzek. -już wszystko dobrze, obiecuję, że więcej nie będę tak robić. - powiedział. ona zaś rozbiła już prawie pustą butelkę o barierki otaczające ten mini taras. pokaleczyła sobie dłonie. wypier.dalaj - krzyknęła. - jesteś pijana, uspokój się. - nie jestem, nie mam tak słabej głowy jak Ty, wyjdź! nie dostaniesz kolejnej szansy. zrobił to co powiedziała, w jej oczach można było zobaczyć błysk satysfakcji. nareszcie spławiła tego, przeklętego dupka.
|