Nie potrzebuję dzisiejszego deszczu. Na nic mi te szare krople w szarym mieście. Wyłączę muzykę, położę się i patrząc w sufit zapłaczę bez uczuć. Który to już raz? Nie potrzebuję tego zachodu słońca. Niech nie przypomina mi dziś, niech nie cofa zegarka. słyszę, jak na bruku szumi deszcz. Słyszę, jak szemrze ulica. Nie potrzebuję dzisiejszego deszczu... Przymykam oczy, znów jestem sama.
|