powiedział , że to koniec - odchodzi .
zaczęłam się głośno śmiać – jakiś głupi , pieprzony żart .
jednak on był poważny . zamilkłam .
odruchowo tona łez poleciała mi
po policzkach , czułam jak moje serce
cholernie piecze . ale nie , przecież muszę
być silna , nie mogę się załamać .
powiedziałam , że wszystko w porządku
i szybko zapomnę .. pobiegłam do domu ,
choć ledwo stałam na nogach ,
ale nie mogłam się poddać ,
nikt nie mógł poznać po mnie smutku .
wytarłam łzy . niepotrzebnie ,
kolejna partia wylała się z moich oczy w niespełna sekundę .
nie potrafiłam nad sobą zapanować . skulona usiadłam
na krawężniku krzycząc , czemu to właśnie ja straciłam
swój najsłodszy narkotyk . otępiona ,
zalana łzami , spuchnięta –
nie podniosłam się już nigdy z tego /
|