Siedziała na parapecie z kubkiem gorącej czekolady w ręku. Myślała o tym, jak to było kiedyś między nimi, kiedy mówił do niej maleńka chociaż do najmniejszych nie należała, kiedy przytulał ją na do widzenia jakby nie miał zamiaru jej puścić, przypomniało jej się ich pierwszy pocałunek i jego słowa : Kocham Cię, maleńka, i nigdy Cię nie opuszczę. I dzień w którym zobaczyła Go.. z inną, na ławce w parku. Z tym blond pustakiem bez serca. I przypomniało jej się jak Go spytała: - Dlaczego .? - Nie mógł wydobyć z siebie słowa, a jak dla niej to nie musiał już nic tłumaczyć. W tym momencie po jej policzku spłynęła łza, a niebo zaczęło płakać razem z nią...
|