unoszę się znów na lekkim chłodzie samotności. to jak trucizna, zabija powoli. nie spodziewasz jej, a ona cichutko wkarada się do twojego wnętrza, miesza się z krwią, dochodzi do serca - niszcząc tam każdą pojedynczą komórkę po kolei. nie ma odwrotu. ktoś zniszczył ostatnią fiolkę z antidotum.
|