Nigdy nie byłam szczęśliwa. Chociaż, gdybym się dłużej zastanowiła... W zasadzie dzięki Tobie miałam uśmiech na twarzy .. To Ty sprawiłeś, że kładąc się wieczorem do łóżka, nie mogłam doczekać się poranka.
To dzięki Tobie zarażałam ludzi optymizmem... To właśnie Ty sprawiłeś, że miałam po co żyć ... A teraz? Ciebie nie ma.... Uśmiech z mej twarzy znikł i pojawia się jedynie 'na pokaz', aby udowodnić, że jestem silna,że daję radę... Każdy wieczór to dla mnie udręka, pewnego rodzaju walka.. Walka z samą sobą... To właśnie wtedy dopadają mnie myśli, że może Pan Bóg się nade mną ulituje i będzie to moja ostatnia noc ... I nastaje ranek ...Znowu to samo... Codzienna monotonia ... Brak chęci do przeżycia kolejnego dnia... Ale wtedy przypominam sobie o Tobie... Jak bardzo chciałbyś, abym znowu poczuła się szczęśliwa, abym cieszyła się każdym kolejnym dniem ... Bym miała dla kogo żyć... Bym modliła się do Boga, by pozwolił mi żyć jak najdłużej, bo Ty takiej szansy nie dostałeś... Ale w głębi s
|