Co ja najlepszego wyprawiałam? Nie byłam pewna co mną kieruje. Czyżbym chciała na powrót stac się nieczułym zombie? Czyżbym wyrobiła w sobie masochistyczne skłonności? Powinnam przebywac z ludzmi. Przy nich czułam się o wiele lepiej, o wiele normalniej. To, co teraz robiłam znacznie odbiegało od normy. Powtarzałam sobie, że jednym z powodów, dla których się tu znalazłam, jest powrót do wspomnień. Teraz, kiedy byłam już niemal zupełnie rozbudzona, pustka działała mi na nerwy, nie dawała spokoju niczym natrętny pies. Przecież miałam kogo szukac. Ten Ktoś odszedł, nie chciał mnie widziec, nie dbał o mnie, ale jednak był - gdzieś tam, nie wiadomo gdzie. Musiałam w to wierzyc. Prawda była taka, że pragnełam raz jeszcze, w tym momencie, usłyszec Jego głos. Co najważniejsze, gdybym usłyszała przez tę krótką chwilę, cierpienie zastąpiło by szczęście. Nie trwało by to długo - ból wkrótce by się pojawił i byłam pewna, że i tym razem mnie odnajdzie - ale pokusa była nie do odparcia.
|