Wracaliśmy do domu. Odprowadziliśmy już wszystkich możliwych znajomych. Zostaliśmy sami. Nagle zaczął padać deszcz. Uśmiechnąłeś się i oznajmiłeś, że teraz pewnie zacznę marudzić, że zmoknie mi makijaż. A ja z równie wielkim uśmiechem odpowiedziałam, że widać mało mnie znasz. Zdjęłam z siebie płaszcz i buty, położyłam na murku i zaczęłam biegać w deszczu po pobliskiej łące. Zrobiłeś to samo, a kiedy stałeś koło mnie cały mokry, popatrzyłeś mi w oczy i złapałeś za rękę. 'wiesz' - zacząłeś - ' faktycznie nie masz się czego obawiać, dopiero teraz zauważyłem, że to nie makijaż, a twój charakter sprawia, że jesteś śliczna'
|