Cały czas pamiętam nasze pierwsze spotkanie. Dosłownie rzuciliśmy się na siebie. Przez bite trzy godziny siedzieliśmy wtuleni w siebie w parku i rozmawialiśmy. O wszystkim i o niczym. Było nam tak cholernie dobrze. Ale nie mieliśmy dużo czasu. Ty musiałeś być o normalnej porze już w Krakowie, ja też powinnam wrócić normalnie że 'niby ze szkoły'. Gdy odprowadzałam Cię na peron, szepnąłeś " Dziękuje Skarbie, to był jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu. Jesteś najważniejsza. Kocham Cię strasznie mocno " po czym pocałował mnie w czoło i wtulił w siebie. Łzy zaczęły lecieć po policzkach. Otarł je. Powiedział, że moje łzy nie są tego warte.
|