był piątek, pokłociliśmy się w drodze do szkoły. Poszło jak zawsze o głupotę. Przez cały dzień w szkole miałam zwalony humor, ty się tym nie przejąłeś wogóle. Po szkole poszłam się przejść w nasze ulubione miejsce. Zaczęli mnie zaczepiać jacyś kolesie, ale im uciekłam. Usiadłam się na naszej ławce, podniosłam kolana do siebie i zaczęły mi spływać łzy po policzkach, wtuliłam głowę w kolana. Nagle ktoś podszedł do mnie, usiadł się koło mnie i poprostu przytulił. Kiedy podniosłam głowę i zobaczyłam ciebie z dużym misiem, powiedziałeś tylko ciche przepraszam a ja poprostu się w ciebie wtuliłam i również cicho szepnęłam : przepraszam, kocham cię .
|