Beznamiętnie wdychałam przytłaczający zapach papierosów unoszący się w pokoju,trwała ogromna cisza,słyszałam jeszcze tylko zbyt szybko pulsującą w nas krew...Niczym zahipnotyzowana patrzyłam na Niego jak ubiera koszule, niezdarnie zapinając guziki...Żałujesz?-spytał lekko zdenerwowanym głosem..-Nie-odparłam cicho,nie zastanawiając się nad tym co czuje.Ostatnie dni były przecież koszmarem, może po prostu potrzebowałam chociaż chwili przyjemności w tym całym zasranym życiu.Przynajmniej w jakiś sposób starałam się usprawiedliwić przed sama sobą.Po wszystkich sentencjach i wywodach życiowych szepnał mi krótkie ''do widzenia''.Poszłam go jeszcze odprowadzić...w zasadzie mogłabym za nim pobiec ..tylko po co?Nie był przecież NIM, nie jego kochałam...Zamknęłam drzwi, bezwładnie zsunęłam się na podłogę i zaczęłam płakać,poczułam się taka bezsilna w tym okrutnym świecie dorosłych.
|