mam ochote wyjsc z siebie. zamknac drzwi na klucz i wyrzucic go do rzeki. nigdy nie wrocic.
zajac sie tym co jest w zyciu najwazniejsze.
przezywaniem kazdej sekundy. nawet tej najmniejszej.
miec chwile na to by poczuc. jak ona jest wazna. kazda z osobna.
nie po to by liczyc czas do smierci.
po to by byc szczesliwym z byle gowna.
nie chce gonic za niczym by umrzec na mecie.
chce biec ale w strone slonca.
to za duzo?
|