W najgorszych chwilach, w najtrudniejszych sytuacjach był i nie pozwalał upaść. W najśmieszniejszych momentach był, bo to on mnie rozśmieszał. Gdy płakałam wycierał łzy i był, chociaż powinien zostawić i powiedzieć "masz za swoje". Gdy świat walił mi się na głowę był. Gdy przeżywałam najlepsze chwile w życiu był nie tylko obok, ale też był ich sprawcą. Gdy po raz pierwszy poważnie się upiłam zaprowadził pod dom, a następnego dnia pomagał leczyć kaca. Gdy byłam chora był, wyganiał do lekarza. Gdy go potrzebowałam był. Nie wiem co będzie z nami dalej, ale bez wahania mogę powiedzieć, że jest prawdziwym przyjacielem.
|