trochę po północy, zaczęłam się ubierać. włożyłam komórkę do kieszeni spodni. założyłam cienką kurtkę, i schowałam do niej portfel. wyszłam z domu, ze łzami w oczach. - nie pozwolę sobą pomiatać, nawet Jej. - syknęłam patrząc w okno sypialni rodziców. wyciągnęłam komórkę i wybrałam numer kumpla. - co jest, kochanie? - zapytałeś. - gdzie jesteś? - odpowiedziałam pytaniem. - na mieście, rynek. koło fontanny. - odparłeś rzeczowo. - zostań tam. będę za jakieś 15 min. - rozłączyłeś się. kiedy doszłam na miejsce zobaczyłam, że jesteś z grupką kumpli. między innymi z Nim. właśnie tamtego wieczoru przekonałam się, że mogę na Was liczyć w stu procentach. i że On lepiej się sprawdzasz w roli kumpla, a nie chłopaka.
|