Znowu znalazłam się punkcie, gdy nie wiem, dokąd zdążam. Wygląda na to, że co kilka lat burzę całe swoje życie i zaczynam je budować od nowa, Nieważne co zrobię, i jak bardzo się staram, bo i tak nie osiągnie wyżyn błogostanu, i bezpieczeństwa, jak wiele innych ludzi. Chodzi mi tylko o to, aby wreszcie móc się zatrzymać, przestać robić to, co robię rozejrzeć się dookoła, odetchnąć z ulgą i pomyśleć, że wreszcie dotarłam tam, dokąd chciałam. Czegoś mi brakuje. Tej magicznej iskierki, która powinna w człowieku rozpalać fakt istnienia. Mam przyjaciół, rodzinę, dach nad głową ale z mojego życia zniknął płomyczek radości.
___
|