Dziś, gdy szliśmy brzegiem jeziora, mężczyzna, który mi towarzyszył, wrzucił do wody mały kamyk. Tam gdzie wapdł kamyk, na wodzie pojawiły się kręgi, które dotarły do przepływającej obok kaczki. Nie spłoszyła się tylko zakołysała radośnie na tej nieoczekiwanej fali. Parę godzin wcześniej weszłam do kawiarni, usłyszałam czyjś głos i to było tak, jakby Bóg wrzucił tam kamyk. Fale energii dotarły do mnie i do mężczyzny, który malował w kącie jakiś portret. On wyczuł wibrację i ja je wyczułam. - "Jedenaście minut"
|