dlaczego dalej brnę w ten ślepy zaułek? przecież wiem, że gdy tam dojdę będzie tylko podłużna ściana i brak przejścia... a jedyna droga, to droga powrotna usłana cierpieniem i łzami... a jednak jakaś siła pcha mnie na przód... pytam po co? dlaczego ktoś cały czas podsyca ten ogień.. te ślepe zapatrzenie w jednym kierunku...
|