Idąc dzisiaj ulicą patrzyłam na wszystko z pewną rezerwą
analizując każdą wypowiedź, każdy gest skierowany do mnie.
Zwracałam uwagę nawet na najmniejszy szczegół. I do jakiego
wniosku doszłam ? Do nijakiego.
Moje życie to pewien rodzaj teatru. Codzienność jest moją sceną,
a ja jako mała, niedoświadczona aktorka, która zapomniała roli
zostaje wyprowadzona na sam środek i udaje, że coś umie, a tak
naprawdę nic nie wie, jest zagubiona, samotna. Strach przepełnia
jej duszę, a słone krople siedzą uciążliwie w oczach i nie chcą wypłynąć.
|