W całkowitej facie dezintegracji, przemiszania wartości, podlewania alkoholem, tęsknoty. To wtedy takie oczywiste, że się odchodzi. Idzie się pod topór swojego JA.
Ja zostaję.
Chociaż to teraz takie okrutne.
Świta, trzeba się położyć.
Ranek przyniesie ulgę i kaca.
Czy aby napewno?
|