Oknem wyglądąło,
stawało przed bramą-
- wracało,
zawsze to samo...
Szłoo przed siebie w wiosenna rozwichrzoną słotę,
trącane parasolami czarnymi-
a szło po to co jest bladozielone i złote,
co pachnie jak gwoździk chiński i olbrzymi
i co się każdemu należy.
Chodziło, szukało,
na jarmarki się pchało, na targi
patrzało z wierzy,
wracało-
Nagle znalazło w tłumie twe wargi,
przywarło,
upadło, znieruchomiało, zamarło.
|