czasami wyobrażam sobie swój pogrzeb. Płacząca rodzina, prawdziwi cierpiący przyjaciele... I gdzieś w oddali za drzewem Ty... Smutny, zadumany, ze łzami w oczach. I dopiero wtedy uświadamiasz sobie jak wiele dla Ciebie znaczyłam, jak bardzo mnie kochałeś. Ale wiesz, że jest już za późno, że już nic nie da się zrobić. Myślisz, że jesteś winien mojej śmierci. Nie. Nie Ty. To na cholerna miłość.
|