Nie, nie użalam się nad sobą jak wydawać by się mogło... To w końcu nie w moim stylu. Przecież jestem twarda. Ale po prostu tego nie ogarniam! Ani głową, rozumem, ani sercem, emocjami... I co z tego, że tu na Widokówce uciekam od myśli? Oddycham wolnością i marznę? Bez względu na to jak bardzo pragnęłabym się uwolnić od tego świata - wciąż trwam. I co z tego, że chciałabym do Ciebie teraz zadzwonić i móc chociaż "wypłakać" się do słuchawki? Co z tego...?
|