Uczył ją świętować każdy zwykły dzień. I wiary w niezwykłość codzienności.
Pokazał jak piękne może być życie. Słowem, że nie wszystko trzeba mieć.
Prowadził krętą drogą jej własnych ograniczeń. A łzy wycierał swoim rękawem.
Nigdy jej nie podnosił. Czekał aż sama wstanie i uśmiechem odpowie: „Wcale nie jest okej!”
Był dla niej Drogowskazem, Przechodniem, Posłańcem. I nigdy nie żegnał się gdy odchodził. Czasem tylko, całując ją w ramię, szeptał: „Nie bój się, niedługo wrócę.” I wracał. Zawsze. ...Jej Anioł.
|