W naszym dziwnym niebie zapomnieliśmy złych chwil, tak bolesnych i raniących, a tak nam niedalekich. Kiedy wspólnie siedzimy przy kominku, Ty nie martwisz się myślą o tamtym dniu, a ja udaję, że tego nie widzę.
Udaję, że nie pamiętam następstw, które spadły na nas jak lawina kamieni na bezbronnych piechurów.
Udaję, że nie widzę miłości odpływającej w dal za okno, przez które oglądaliśmy świat.
Udaję, że nie interesują mnie wcale na wpół domknięte drzwi naszych wspomnień, a wystarcza mi lampka czerwonego wina, którą wkładasz w moją dłoń.
|