Jedyne, malutkie okienko wychodzi na wschód, a widok z niego roztacza się na szare pola, na których nie rośnie nic, prócz chwastów. Wyglądam teraz przez to okno i czuję się jeszcze gorzej, bo to ja jestem takim polem, na którym zbyt sucha gleba nie pozwala wyrosnąć żadnym kwiatom. Chciałabym wyjść na ten silny wiatr, położyć się na ziemi i po porostu stać się jej częścią. Zapomnieć o wszystkim, a zwłaszcza o pustce tak straszliwej, że każda myśl o niej boli jak przeszycie serca sztyletem. Jednak otwieram tylko okienko, wystawiam przez nie głowę i daję się smagać złym, zimnym wiatrom. Zamykam oczy i widzę to wszystko, o czym wciąż próbuję zapomnieć...
|