I gdy spotkałam Cię na mieście wybuchnełam śmiechem. Wybuchnełam śmiechem, żeby nie wybuchnąć płaczem. Śmiechem maskującym ból... ból i przerażenie. Ból po stracie i przerażenie na myśl, że już nigdy nie będziesz mój... o ile kiedykolwiek moim byłeś. Śmiechem maskującym to, że jeszcze coś do Ciebie czuję. Mówiąc 'coś' mam na myśli wszysto, dosłownie wszystko co do Ciebie czułam i wszystkie uczucia jakimi darzyłam Cię, gdy Ty wciskałeś mi tą swoją niby miłość.
|