szedł drugą stroną ulicy. wial silny wiatr, jego misternie ułożona fryzura, uległa częściowemu zepsuciu. jest taki piękny i mój - pomyślałam. byłam na przejściu gdy zauważyłam tę blondynkę z równoległej klasy, podeszła do niego i pocałowała na przywitanie. zasłona wyobraźni skurczyła się. przecież on od kilku miesięcy jest jej chłopakiem. powinnam płakać, ale nie stało się tak. pewna siebie przeszłam na drugą stronę i powiedziałam im cześć, jak niby nigdy nie miało dojść do tej pomyłki. / bless.
|