A największą moją wadą było to, że kochałam na zabój jednego,
jedynego faceta. Jego imię było moim mottem. Pierwszą literę miałam wytatuowaną
na karku, wodę toaletową trzymałam w szafce, bo on tak pięknie pachniał. Spałam,
wtulając się w jego bluzę, a w portfelu nosiłam jego zdjęcia. Tak. To prawda co mówiła mi przyjaciółka:
to naprawdę była chora miłość. Psychiczne uzależnienie.
|