Po raz ostatni chciałabym zachłysnąć się naszą wspólną przestrzenią. Niepodzielną przez żaden szkodliwy czynnik, nierozerwalną żadnym gorzkim krzykiem. Zachłysnąć jeszcze raz bym chciała się chwilą. Tak małą jak pewność spełnienia naszych słów. Naszych snów, nierealnie pieszczących, niebanalnie krótkich jak mgła. Na ciele rysują się drgawki. Upite mrozem tej nagłej przestrzeni, zbudowanej znów na zgliszczach przeprowadzki dusz.
|