już nie pamięta tamtego zimowego popołudnia, z vivą polską i gorącą czekoladą. którąś piosenką z kolei był utwór Basshuntera, za którym nie przepadam, o wdzięcznym tytule Every Morning. na widok wakacyjnego teledysku po moich policzkach popłynęły przezroczyste łzy. wycierał je i przytulał mnie jak najmocniej umiał. uspokoiłam się po kilku minutach, a wtedy zapytało co mi chodziło. naturalnie odpowiedziałam mu, o moich obawach. przecież wie, że nie chciałam go stracić, a w szczególności wtedy. ku mojemu zdziwieniu przyrzekł mi, że nigdy mnie nie zostawi, a po mięsiącu bez żadnych skrupułów zerwał ze mną. nie liczy się fakt, że wrócił, a to, że nie dotrzymał kolejnej obietnicy. / bless.
|