trochę po północy leżała z twarzą oświetloną blaskiem księżyca. w pewnym momencie usłyszała nierytmiczne uderzenia w szybę. z początku, pomyślała, że to nic takiego, ale kiedy odgłosy nie przestawały się pojawiać, wstała. założyła swoje kapcie-króliczki i wyszła na balkon. po Jej stopami widniało kilkanaście róż. czerwonych. pięknych! spojrzała w dół. - myślałem, że nigdy nie wyjdziesz! dziś nasza rocznica, wiesz? - powiedział swoim kuszącym aksamitnym głosem.
|