za oknem deszcz, zimny wieczór. ubiera się w moją najlepszą niebieska sukienkę, którą trzymam juz od dawna bezużytecznie na dnie szafy. paznokcie i usta zdobię ostrą czerwienią. z barku rodziców wyjmuję butelkę wina, wychodzę. biegnę po omacku, choć dobrze wiem jaki jest cel. po twarzy płyną co raz to szybciej krople, nie wiem już czy to deszcz czy łzy. w końcu widzę znajome mi miejsce, dziwnym trafem znalazłam się u progu Twojego domu. pukam do drzwi, otwierasz. spoglądasz na mnie, nawet nie próbując ukryć zaskoczenia. a ja jedyne czego teraz oczekuje to znaleść się w Twoich ramionach i usłyszeć, że teraz wszystko już będzie dobrze.
|