Widziałam rano pewną dziewczynę. Zaintrygowała mnie. Jechała na rowerze z koszykiem , z którego unosiła się woń zapewne jeszcze ciepłego pieczywa. Idealnie omijała kałuże utworzone przez nocną ulewę. Promienie wschodzącego słońca nieśmiało grzały jej twarz. Ta dziewczyna na prawdę była niesamowita. Uśmiechała się od ucha do ucha. Życzyła każdej napotkanej osobie miłego dnia. Sprawiała wrażenie szczęśliwej. Do szaleństwa. A najbardziej niezwykłe w tym wszystkim jest to, że tą dziewczyną, byłam ja.
|