zadzwoniłeś do mnie jakoś koło 23. powiedziałeś , że to koniec i poprosiłeś bym wyszła przed dom. byłam w piżamie, bez makijażu. nie zważałam na to jak się ubiorę, włożyłam na siebie pierwszą lepszą Twoją koszulkę, jaka była pod ręką i długie leginsy. wyszłam zapłakana, z czerwonymi oczami. uśmiechnąłeś się mówiąc : ' wiem , że mnie zabijesz. ale żartowałem - chciałeś zobaczyć Cię taką naturalną,Skarbie'. rozpłakałam się równocześnie się śmiejąc. ' Ty idiotio' - powiedziałam, przytulając Go mocno.
|