miałam kiedyś najlepszą przyjaciółkę, ale taką prawdziwą. od serca. miałam wtedy 6 lat. moją przyjaciółką była pluszowa, czarna, z miękką, jedwabistą i lśniącą sierścią puma. bardzo ją kochałam. kiedy byłam smutna wystarczyło, że przytulę ją do piersi i wszystkie smutki natychmiast szły w niepamięć. jak byłam szczęśliwa wystarczyło, że zobaczę swojego pluszaka i się do niego uśmiechnę, żeby pogrążyć się w jeszcze większej euforii. zabierałam ją ze sobą wszędzie. robiłam z nią dosłownie wszystko. dlatego kiedy skończyłam lat 12, moja puma była wrakiem pluszaka. nie miała oka, nadgryzione ucho, lekko rozdarty brzuszek i gdzieniegdzie braki w sierści. kończąc 15 lat, pogrzebałam ją w pudełku po moich ulubionych conversach. stałam nad nią i płakałam jakbym znowu miała 6 lat, lecz tym razem nie mogłam się do niej przytulić, musiałam odejść.
|