godzina 12. kościelne dzwony biją jak oszalałe, a ja siedze sama w domu z kubkiem lodowatej pepsi i fajką w ręce. jest fajnie, nie powiem, że nie. evanescence robi swój klimat i jest fajnie. czuję się troche opuszczona, pusta i czuje nicość. kurwa fajka sie skończyła. on mnie kocha, a ja udaje, że kocham. nie umiem go pokochać, ale jest przede wszystkim moim najlepszym przyjacielem, którego nie chcę ranić. a może właśnie kłamiąc, że kocham go ranie? nie wiem. nie umiem odpowiedzieć sobie na to pytanie.
|